Kiedy członek nie wie, że jest członkiem

Ta niewiedza podstawą kabaretowej komisji przesłuchującej Jarosława Kaczyńskiego

To ona funduje im przekonanie, że intelektualne karły mogą „przesłuchać” olbrzyma. A ten, przez kilka godzin ze stoickim spokojem odpowiadał im na kretyńskie pytania z ukrytą tezą o tym, że wszystko wiedział o jakimś tam poronionym, Pegasusie, i mało tego, wręcz zlecał podsłuchiwanie któregoś tam, pewnie powyżej dziesiątego, garnituru z „polityków” opozycji. Do pewnego członka, któremu Prezes przypomniał, że jest właśnie członkiem, nie trafiało wielokrotne powtarzanie (jako odpowiedź na pytania), że  wicepremier, któremu podlegały m.in. sprawy bezpieczeństwa państwa nie mógł ,wg. mnie wręcz nie powinien, zbyt szczegółowo wchodzić, w nieistotne z punktu widzenia jego funkcji w państwie, sprawy leżące w kompetencji służb specjalnych. Wszędzie na świcie tego typu służby inwigilują za zgodą sądu różnej maści przestępców, szpiegów, wielkoskalowych malwersantów. No, ale komisyjnych olbrzymów intelektu, ten przekaz Prezesa nie zdołał dotrzeć pomimo jego wielogodzinnego tłumaczenia im. Dopuszczał możliwość jakiś nadużyć w sprawie podsłuchów, ale sugerowanie, że miał z nimi coś wspólnego jest nadużyciem opętanych nienawiścią, prostackich, niewychowanych 13grudniowców stanowiących trzon owej kabaretowej komisji.

Czas trwania przesłuchania

Tylko w jakiejś farsie demokracji mogą mieć zastosowanie całodniowe tortury świadka przez komisję  z alogicznymi członkami (jakkolwiek to brzmi) o małych rozumkach, manipulantami zadającymi mu kretyńskie, wciąż takie same pytania z ukrytą tezą.

Dodaj komentarz